Co roku staraliśmy się jakoś wyjątkowo ją spędzić, ale tym razem nie mam żadnych planów i nawet pomysłów, więc zapewne po prostu z tej okazji zjemy coś dobrego i powspominamy. A wspominać te chwile uwielbiam...
Wizji ślubu jest chyba tyle, co kobiet na świecie. Może hucznie, na 300 albo i więcej osób, może kameralnie w gronie najbliższych, może w ogóle w tajemnicy, najlepiej gdzieś w Rzymie, a może na plaży przy zachodzie słońca... Ostatnio w programie śniadaniowym gościła para, która zorganizowała ślub w stylu Gwiezdnych Wojen, wszyscy przebrani, nawet babcia w stroju Jedi. Tak więc pomysłowość przyszłych małżonków nie zna granic.
Na szczęście u nas nie było aż tak kosmicznie.
Na szczęście u nas nie było aż tak kosmicznie.
Nasz ślub odbył się w Warszawie, w gronie znajomych i rodziny, w cudownym Kościele Pokamedulskim w lesie bielańskim, przy Dewajtis. Był zupełnie wyjątkowym wydarzeniem. Wiem, wiem, każda panna młoda tak mówi o swoim ślubie, ale nasz naprawdę taki był. Nie wierzycie? To słuchajcie.
Po pierwsze trafiła się nam ulewa :) O taka:
Ale nie ma tego złego ;) Z tego powodu, zostaliśmy po mszy zaproszeni do Kamedulskich Podziemi kościoła, gdzie goście składali nam życzenia. Po drugie, podczas powitania gości w sali weselnej kelner stłukł całą tacę kieliszków z szampanem :) Po trzecie podczas wesela, M. tak niefortunnie nadepnął na tył mojej sukni, że rozerwała się na szwie, rozerwało się też zapięcie przytrzymujące tren i nie obyło się bez akcji ratunkowej. Prawda, że wyjątkowo? Wszystkie te wpadki wspominam z największym rozrzewnieniem, będę miała co dzieciom opowiadać, nudno nie było :)
Ale nie ma tego złego ;) Z tego powodu, zostaliśmy po mszy zaproszeni do Kamedulskich Podziemi kościoła, gdzie goście składali nam życzenia. Po drugie, podczas powitania gości w sali weselnej kelner stłukł całą tacę kieliszków z szampanem :) Po trzecie podczas wesela, M. tak niefortunnie nadepnął na tył mojej sukni, że rozerwała się na szwie, rozerwało się też zapięcie przytrzymujące tren i nie obyło się bez akcji ratunkowej. Prawda, że wyjątkowo? Wszystkie te wpadki wspominam z największym rozrzewnieniem, będę miała co dzieciom opowiadać, nudno nie było :)
To był naprawdę wspaniały dzień. Suknię miałam z moich marzeń, sama ją sobie wybrałam, była dokładnie taka jak chciałam, do tego welon długi do samej ziemi, kwiaty we włosach, profesjonalny makijaż (gdzie na co dzień prawie w ogóle się nie maluję), czułam się naprawdę wyjątkowo.
Ślubu udzielał nam ksiądz Wojciech Drozdowicz. Jako dziecko oglądałam go w telewizji w programie Ziarno, w niedzielne poranki. I gdyby wtedy ktoś mi powiedział, że ten ksiądz będzie w przyszłości udzielał mi ślubu, głośno bym się roześmiała i naprawdę w życiu bym nie uwierzyła. Wspaniały, pozytywny człowiek, sprawił, że msza była niezwykłym przeżyciem, a my czuliśmy się spokojni, zaopiekowani, cały stres gdzieś uleciał i czerpaliśmy z tego momentu minuta po minucie. Uważam to za cud, bo ogólnie jestem osobą, która nie umie obronić się przed zdenerwowaniem, często dopada mnie trema i nieśmiałość bierze górę. A tutaj wszystko gdzieś odpłynęło (spokojnie, nie brałam nic przed uroczystością :D), nawet ręce mi nie zadrżały podczas nakładania obrączek. A naprawdę spędzało mi to sen z powiek, bałam się, że ręce będą tak mi się trzęsły, że M. nie trafi obrączką na mój palec, a ja na jego. Trafiłam :D
Bardzo Was zachęcam, jeśli będziecie kiedyś w Warszawie i chrześcijańskie biją w Was serca, wybierzcie się do księdza Drozdowicza na mszę, zobaczycie, że to nie są takie zwyczajne spotkania. Sam kościół jest w pięknym otoczeniu, obok jest zagroda z osiołkiem i innymi zwierzątkami, przy kościele stoi słynna bielańska karuzela, tak, tak, ta co w piosence się kręciła co niedziela. No i piękny las wokół.
Bardzo Was zachęcam, jeśli będziecie kiedyś w Warszawie i chrześcijańskie biją w Was serca, wybierzcie się do księdza Drozdowicza na mszę, zobaczycie, że to nie są takie zwyczajne spotkania. Sam kościół jest w pięknym otoczeniu, obok jest zagroda z osiołkiem i innymi zwierzątkami, przy kościele stoi słynna bielańska karuzela, tak, tak, ta co w piosence się kręciła co niedziela. No i piękny las wokół.
Wracając do ślubu, sami wybraliśmy sobie utwory grane podczas uroczystości, w tym mój ukochany Canon in D, pozdrowienia w tym miejscu dla pana Krzysztofa Tomaszewskiego, organisty i trębacza, wspaniałego i niezwykłego, który nadał magii temu wydarzeniu i pomógł nam w ułożeniu oprawy muzycznej.
A już na zakończenie, podczas pożegnania, spadły na nas z nieba dwa piórka :) To oczywiście sprawka księdza, choć do dziś nie wiem, jak on to robi, że przy ołtarzu, gdzieś z sufitu kościelnego fruną do nowożeńców dwa leciutkie, białe piórka :)
Cudnie bawiliśmy się na weselu, wytańczyliśmy się, uśmialiśmy się podczas oczepin, nie zabrakło góralskiej kapeli, co nam przyśpiewywała. Tak chciałam przedłużyć ten moment w czasie, ale noc uciekła niepostrzeżenie i tak jak wszystko mija, tak się skończył nasz bal.
Pozostały wspaniałe wspomnienia i pamiątki film, zdjęcia, śliczne kartki od gości. A sukni nie sprzedałam, ciągle leży w szafie, tak jak i welon, szarfa, tylko buty gdzieś się zapodziały, muszę je wyszperać, bo były nieziemsko wygodne :)
Życzę wszystkim narzeczonym, aby ich ślub był tym wymarzonym dniem i aby wyrył się mocno w pamięci, tak na całe życie.
A już na zakończenie, podczas pożegnania, spadły na nas z nieba dwa piórka :) To oczywiście sprawka księdza, choć do dziś nie wiem, jak on to robi, że przy ołtarzu, gdzieś z sufitu kościelnego fruną do nowożeńców dwa leciutkie, białe piórka :)
Cudnie bawiliśmy się na weselu, wytańczyliśmy się, uśmialiśmy się podczas oczepin, nie zabrakło góralskiej kapeli, co nam przyśpiewywała. Tak chciałam przedłużyć ten moment w czasie, ale noc uciekła niepostrzeżenie i tak jak wszystko mija, tak się skończył nasz bal.
Pozostały wspaniałe wspomnienia i pamiątki film, zdjęcia, śliczne kartki od gości. A sukni nie sprzedałam, ciągle leży w szafie, tak jak i welon, szarfa, tylko buty gdzieś się zapodziały, muszę je wyszperać, bo były nieziemsko wygodne :)
Życzę wszystkim narzeczonym, aby ich ślub był tym wymarzonym dniem i aby wyrył się mocno w pamięci, tak na całe życie.
U nas też lało ;)
OdpowiedzUsuńJestem sobie na telefonie, czytam nowy wpis. No nie! Tak się nie da dłużej! Muszę odpalić laptopa, by zobaczyć duże zdjęcia :D
OdpowiedzUsuńJak Wy tu wyglądacie, jejku. Dosłownie jak z idealnej bajki dla dzieci. Młodzi, szczupli, piękni i uśmiechnięci! Cudownie!!!
Do tego kościółka chętnie się kiedyś wybiorę :) I pomyśleć, że dokładnie dzisiaj dostałam wiadomość od czytelniczki z prośbą o wpis ze ślubu :D Wchodzę do Was, a tutaj dokładnie to!
Gratulacje z okazji rocznicy i wszystkiego dobrego <3
Ps. Zdjęcia już mam, dzisiaj spodziewaj się maila;)
To był piękny,wyjątkowy i niezwykły dzień :) Wzruszający i niezapomniany ❤ Wszystkiego co najlepsze i najpiękniejsze dla Was na całe życie ❤❤❤
OdpowiedzUsuńRzeczywiście wyjątkowy był Wasz ślub! Zazdroszczę księdza Wojtka i kościółka na Dewajtis! To naprawdę klimatyczne miejsce, a ks. Wojciech to powinien zostać sklonowany!!
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji rocznicy!! Miłości, cierpliwości i zdrowia przede wszystkim!
Obyście świętowali rocznice jeszcze przez najbliższe 50 lat - a potem to już róbcie co chcecie ;)
wyglądaliście razem jak milion dolców D
OdpowiedzUsuńAch! Pięknie wyglądałaś:) Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam mnóstwo miłości i wszystkiego naj naj naj!:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego na tą 4 rocznicę :) My 13 sierpnia też będziemy świętować 4 :)
OdpowiedzUsuńWidać, że to był szczególny dzień dla Ciebie. Uśmiech nie schodził Ci z twarzy.
Kolejnych pięknych rocznic dla Was. Świętujcie dziś :)
OdpowiedzUsuńMacie piękne zdjęcia, widać radość i miłość waszą do siebie nawzajem na nich, naprawdę super :) Dzień też miałaś pełen wpadek, ale takie są najlepsze, kiedy nic nie jest idealnie, zawsze są najfajniejsze opowieści :D a z tym że ludzie lubią udziwniać swoje śluby, to ja widziałam kiedyś taki pod wodą, bo akurat ona i on byli nurkami i chcieli mieć ślub pod wodą :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i piękne wspomnienia. Wszystiego Dobrego !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lesia