Kiedy dowiadujesz się o ciąży, potrzebujesz chwili, żeby ochłonąć, oswoić się z tą wiadomością, poukładać sobie to i owo w głowie. Reakcja na tą wiadomość zależy od wielu czynników, choćby, czy to ciąża wyczekiwana, czy też może jest totalną niespodzianką. Tak czy owak, zakładam, że cieszysz się. W końcu to początek nowego życia. Oczyma wyobraźni widzisz już Was na spacerze, Twój partner prowadzi piękny wózek w stylu retro, Twoje włosy rozwiewa wiatr, a maleństwo wyciąga stópki do słońca i słodko zasypia. Już układasz listę zakupów, w głowie projektujesz kącik dla maluszka, a jeśli to kolejny dzidziuś, zastanawiasz się, czego nie miałaś przy pierwszym dziecku a już wiesz, że przyda Ci się przy kolejnym. No i znów ta niewiadoma- chłopczyk czy dziewczynka. Rozwijasz listę imion. Jednocześnie martwisz się, czy wszystko będzie dobrze, czy maluszek będzie zdrowy.
I tak zaczynasz snuć tą bajkę, której bohaterem jest maleńki człowiek w Twoim brzuchu, gdy pojawiają się one :/ Dolegliwości pierwszego trymestru..
Z jednymi kobietami los obchodzi się łaskawie, inne doświadczają mordoru. Ja tym razem zaliczam się do tej drugiej grupy niestety. Przy Helence początek był łagodny, rano potrzebowałam tylko chwili, by stanąć na nogi, ale potem szłam do pracy i wszystko było ok.
Za drugim razem musiałam przywyknąć do towarzystwa niekończących się mdłości (byłabym szczęśliwa, gdyby były tylko poranne), fikołków w żołądku pod wpływem zapachów. Najlepsze rozwiązanie- w ogóle nie wchodzić do kuchni. No i to przedziwne uczucie zmęczenia i wiecznie zamykające się oczy. Głowa, która nagle zaczyna ważyć 100 kilo, a Ty ją dźwigaj na karku kobieto. Ufff.
Przywilejem pierwszej ciąży jest to, że możesz rozłożyć się na sofie i odpoczywać. Możesz wsłuchiwać się w swój organizm z największym skupieniem. Albo jak niedźwiedź przespać ten ciężki czas. W drugiej ciąży, tym bardziej jeśli zachodzisz w nią w niedługim odstępie czasu od pierwszej, jesteś jak planeta, wokół której krąży mały satelita :) I ten satelita nie rozumie, że masz gorszy czas i ledwo stoisz na nogach. Nieustannie potrzebuje Twojej opieki, zainteresowania i czułości.
I być może właśnie ten mały satelita i przeogromna miłość do niego daje Ci siłę, żeby przetrwać :)
Moje sposoby na przeżycie oprócz czerpania z pokładów miłości? Herbata z imbirem, woda i częste, ale nieduże posiłki :)
Musiałam trochę odpuścić. Nie wszystko musi być posprzątane i pozmywane. Biedny M. po pracy mierzył się w kuchni ze stertą talerzy w zlewie. Ja skupiłam się na tych obowiązkach, które uznałam za priorytetowe: ubrać dziecko i siebie, nakarmić dziecko i siebie, wyjść na spacer, umyć dziecko i siebie :) Do tego Hela zaczęła dużo więcej czasu spędzać na samodzielnej zabawie pod moim okiem. Czuwałam nad nią i przyglądałam się jak po raz kolejny układa wieżę z klocków, jak upycha puzzle po szufladach, jak przytula misie. Dużo czasu spędzałyśmy z książeczkami, to taki sposób na zabawę, który daje szansę odsapnąć i nawet się zrelaksować :)
Mam wrażenie, że zrobiłam się bardziej pobłażliwa, choćby dzisiaj, nie zareagowałam na zabawę Heli polegającą na odrywaniu poszczególnych listków z rolki papieru toaletowego, a następnie pakowaniu ich kolejno po jednym do pralki. Normalnie od razu zabrałabym jej papier i skierowała uwagę na coś innego. Tym razem jednak przeważyło to, że zyskałam chwilę odpoczynku dla siebie, i to dosyć sporą, bo ta zabawa okazała się bardzo żmudna. Z zadziwieniem patrzyłam na zapał Heli i zaangażowanie, na precyzję i dokładność z jaką układała kolejne listki obok siebie. Chyba żadna zabawka nie dostarczyłaby tylu wrażeń. W ogóle zauważam, ze przedmioty codziennego użytku stanowią najatrakcyjniejszy materiał do zabawy. I póki jest to papier toaletowy, garnki, miski i ręczniki, to niech tak będzie :)
I jeszcze coś Wam powiem, dużym pomocnikiem okazał się pies. Hela zapałała ogromną miłością do naszego sierściucha. Potrafią razem siedzieć, Hela opiera się o niego, coś mu tłumaczy, gada i gada po swojemu. Przynosi mu zabawki i po cichu karmi wafelkami, głaszcze, a Bella cała szczęśliwa, że ktoś poświęca jej tyle uwagi :)
I tak sobie radzimy, raz lepiej, raz gorzej. A dzień mija za dniem. Każdy kolejny jest łatwiejszy :)
Co u Was? Może zechcecie podzielić się, jak wyglądały Wasze początki ciąży?
Wszystkim dziewczynom, które mają ciężki start, napiszę to, co powiedział mi kiedyś znajomy lekarz: "Czymże jest ten krótki czas, wobec całego wspaniałego życia z dzieckiem".
Buziaki dla Was
:*
Ja pamiętam, że w pierwszej ciąży prawie cały czas spałam, a w drugiej Eryk miał 1,5 roku kiedy się dowiedziałam, więc nie miałam czasu usiąść i odpocząć, chyba że spał akurat, ale wtedy też, a to obiad zrobić, pranie czy inne obowiązki domowe...ale na szczęście obie ciąże praktycznie bezobjawowo przeszłam, życzę zdrówka i siły ;)
OdpowiedzUsuńU mnie już coraz lepiej na szczęście, dużo pomaga mi mąż, ale i tak Hela wymaga sporej uwagi i do tego jakoś dom ogarnąć trzeba. Super, że nie musiałaś borykać się z tymi wszystkimi uciążliwościami, to ułatwia sprawę ;)
UsuńKochana życzę, abyś już wkrótce poczuła się lepiej! A lekarz bardzo mądrze prawi :)
OdpowiedzUsuńO tak, to mądry lekarz :) I wiedział co mówi. Dzięki kochana :*
Usuńżyczę aby dni lekkie były...
OdpowiedzUsuńja tak samo zyczę!
UsuńDziewczyny kochane juz od samego czytania takich słów dostaję nowych sił. Dziękuję :*
UsuńLekarz ma rację :).Ciężko jest ale na myśl,że jedno szczęście biega i cieszy się wszystkim co je otacza,raz rozsmieszy do łez,raz zasmuci,gdy źle się poczuje.Drugie szczęście rośnie pod Twoim sercem i czujesz lub będziesz czuć jego ruch co aż wzrusza dogłębnie to nie ważne są mdłości,padanie na twarz ze zmęczenia bo bycie mamą to najpiękniejsze w życiu.Życzę pogody ducha,siły i cierpliwości kochana,dla M wytrwałosci i radości :),dla Helenki spokojnych zabaw ❤ 💙 💙
OdpowiedzUsuńNo te jej zabawy coraz bardziej szalone, zwłaszcza z psem :) Dzięki za wszystkie ciepłe słowa :*
UsuńUwielbiam to miejsce <3 Choć sama nie wyobrażam sobie być teraz w ciąży, to cieszę się, że Ty mega pozytywnie podchodzisz do tematu, a z tekstu aż bije uczucie miłości! Podziwiam Cię jak dajesz radę z Helą i złym samopoczuciem i trzymam kciuki, by było tylko lepiej. Bo musi być! Ile dokładnie będzie różnicy między rodzeństwem? I czy zawsze chciałaś mieć taki odstęp? O ile nie są to zbyt osobiste pytania oczywiście :)
OdpowiedzUsuńSwoją ciążę wspominam jako najpiękniejszy czas w moim życiu. I nie przesadzam teraz. Ludzie się do mnie uśmiechali, czułam się ważna, wyjątkowa, samopoczucie +10 niż przed ciążą. Zero mdłości, jakiś bolączek, reakcji na zapachy (do 3msc między zajęciami na uczelni biegłam pracować do perfumerii). Niestety poród niszczy mi pamięć o tym, jak wspaniale było w ciąży. Nie spodziewałam się, że będzie tak (tu jest przekleństwo) boleć. Teraz też nie jest aż tak pięknie, bo wszędzie muszę biec, przez miasto idę z płaczącym dzieckiem, bo czegoś akurat chce, a w miejscu, gdzie są inne dzieci nie posiedzę, bo Aniela o każdą błahostkę gryzie ( i to z całej siły). Wyobrażałam sobie małą księżniczkę z kiteczkami, tymczasem mam istnego szoguna (którego staram się ujarzmić, ale coś słabo mi idzie). Dlatego ciąża była moim najpiękniejszym czasem w życiu.
Odpowiadając na Twój komentarz u mnie:
Widzę, że byłyśmy w bardzo podobnej sytuacji. Nie ma co rozpamiętywać, ale refleksja czasem przychodzi. Tym bardziej, jeśli w grę wchodzi uczucie.
Nie piszę u siebie, bo nie wiem, kto mnie akurat czyta :P
Pozdrawiam Was gorąco dziewczyny!
Między Helenką a Ktosiem będzie rok i 22 miesiące różnicy, niecałe dwa lata. O takiej różnicy wieku zaczęłam myśleć niedawno. Wiele czynników się na to poskładało. I choć zdawałam sobie sprawę, że mogę zajść w ciążę, to gdy się o niej dowiedziałam to i tak było zaskoczenie i niedowierzanie no i strach, jak to teraz będzie. Tak się cieszę, że tak pozytywnie odbierasz moje wpisy. Staram się myśleć i dzialac jak optymistka, choć czasem trudno, ale nie poddaję się :) Buziaki dla Was :* :* :*
UsuńOj tak, ja z rozrzewnieniem wspominam swoją ciążę:) Mimo tego, że pracowałam długo bo 7 miesięcy, to po pracy mogłam wyłozyć nogi i odpoczywać, pójść na fitness dla 'brzuszkowych' lub z mężem na spacer:) Planuję drugą ciążę za jakiś rok może i już się zastanawiam jak ja wtedy ogarnę biegającego dwulatka i maluszka w swoim brzuchu:)
OdpowiedzUsuńOgarniesz, ogarniesz ;) Wspaniale, że myślisz o rodzeństwie dla Michałka. Pozdrawiam Was gorąco!
UsuńU mnie było ciężko dlatego doskonale rozumiem przez co przechodzisz. Podziwiam Cię bardzo, że tak dajesz radę mając jeszcze malucha pod opieką. A te słowa na końcu to do jakiejś księgi cytatów powinny być wpisane, bo to święta prawda. Pisz do nas jak najwięcej i nie daj się ;)
OdpowiedzUsuńNie mam wyjscia, musze dawać radę. Muszę wstawać dla Helenki i to mi daje siłę :) Choć czasem przydałaby się jeszcze jedna para rąk do pomocy tak od rana, ale byłaby ulga :)))
UsuńMi strasznie przeszkadzały zapachy, potrafiłam wyjść ze sklepu biegiem bo jakaś kobieta wylała na siebie litr perfum :) trwało to 3 miesiące potem przeszło :) Resztę ciąż/y przechodziłam ulgowo :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużo zdrówka :*
Mi tym razem zapachy również nie pozwalają żyć. Oby przeszło. I dzięki, zdrówko najważniejsze :*
Usuńfajnie czytało o tych przeżyciach i wątpliwościach przyszłej mamy:)
OdpowiedzUsuńStrasznie mi miło, że do mnie zaglądasz. Wpadaj jak najczęściej :*
UsuńSwietne czyta sie Twoje posty. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzuza
Strasznie to miłe :) Dziękuję :*
UsuńU mnie dwie ciąże i diw ezupełnie inne :))
OdpowiedzUsuńNo właśnie, u mnie zapowiada się podobnie. Pozdrawiam!
UsuńKochana, wytrwałości! To tylko 9 miesięcy i te 3 pierwsze są zazwyczaj najcięższe ;-)
OdpowiedzUsuńMoje ciąże były zupełnie inne. Pierwsza łatwa, przyjemna, praktycznie bezobjawowo, bez żadnych przygód.
Natoniast drugą już przechodziłam odwrotnie. Od mdłości, wymiotów, szpital w połowie ciąży (przyczyna-anemia) ogólne zmęczenie i senność po duży, ciężki brzuch z którym ciężko było się pod koniec ciąży ruszyć no i trudny poród (bo mała była bardzo duża).
Buziaki :-*
Dzięki za słowa otuchy. No to Zosia dała Ci "popalić", ale teraz jesteś najszczęśliwszą mamą cudownej dwójki :) Trzymaj za nas kciuki. Buziaki :* :*
UsuńFantastyczny tekst! Podsumowanie rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńDzięki Kasiu. Mam nadzieje, ze u Was już wszystko ze zdrowiem dobrze, pędzę na Twojego bloga poczytać co u Was.
UsuńU mnie ciąża od początku przebiega wspaniale... No może nie do końca, bo pierwszy trymestr to ciągłe zmęczenie. Ale oprócz zmęczenia nie poznałam mdłości, wrażliwości na zapachy (oprócz tego, że papierosy zaczęły jeszcze bardziej śmierdzieć), zachcianek... W drugim trymestrze latałam jak fryga, ćwiczyłam każdego dnia, rozciągałam się, dużo chodziłam, dopiero na koniec trzeciego zaczęło mi być ciężko, chociaż nadal czuję się świetnie. Jeszcze tylko tydzień i zobaczymy się z naszą Kruszynką... Pozdrawiam Kochana!
OdpowiedzUsuńKochana, trzymam kciuki za szczęśliwe rozwiązanie. Czekają Was cudne chwile z Waszym maleństwem. Dziękuję serdecznie za komentarz i odwiedziny w naszym kąciku :*
UsuńCytat z końca posta rewelacyjny - kradnę :-).
OdpowiedzUsuńWłaściwie, wypowiedziany został w innym kontekście, a mianowicie, gdy Helenka miała miesiąc i uczyliśmy się tego życia razem i bywało ciężko, usłyszałam wtedy, że trzy pierwsze miesiące są najtrudniejsze, ale właśnie czym jest tak krótki czas w obliczu całego życia z dzieckiem. Dużo mi te słowa pomogły i doskonale wpasowują się również w okres trudnej ciąży. Pozdrawiam mocno!
UsuńCoś jest takiego w Twoich tekstach, że czyta się je jednym tchem :) dużo siły życzę, Anka
OdpowiedzUsuńCzuję się onieśmielona :) Jeśli lubisz czytać moje wpisy, bardzo mnie to cieszy, będę się starać zamieszczać coś jak najczęściej. Ściskam i dziękuję :*
UsuńW takim razie, doskonale się rozumiemy. W pierwszej ciąży, w drugiej połowie tez musiałam leżeć i to między innymi przez kłopoty z ciśnieniem. Oby teraz obyło się bez tego, początek ciężki ale może końcówka lzejsza.
OdpowiedzUsuńJa się właśnie tego obawiam, że przy drugim dziecku z dwójką nie dałabym sobie rady. :/
OdpowiedzUsuń