Tak jak obiecałam, trochę wspomnień, całkiem niedawnych :) Trudno mi sobie wyobrazić, że Helenka jeszcze kilka miesięcy temu mieszkała w moim brzuchu. Jak znosiłam ciążę? Fizycznie było kiepsko, niestety musiałam sporo leżeć, pojawiły się komplikacje, więc moje marzenia o aktywnych 9 miesiącach spełzły na niczym. Musiałam zrezygnować z pracy. Moja ukochana trzecia d musiała pracować w roku szkolnym z kimś innym. Nie ukrywam, że było to dla mnie trudne doświadczenie. Jednak lekarz i wyniki badań były nieubłagane, trzeba było leżeć. Początki były nostalgiczne, zrobiłam się płaczliwa (w efekcie wzruszałam się nawet na niewzruszających filmach). Towarzyszył mi strach o maleństwo i niepewność, czy wszystko będzie dobrze.
Z czasem zrobiło się w miarę normalnie, choć zdarzały się huśtawki nastrojów i dni, gdy brakowało cierpliwości i siły. Co ciekawe, zauważyłam, że Hela bardzo potrzebuje mojego dobrego samopoczucia, intensywnie reaguje na mój śmiech, gdy ja się śmiałam, albo chociaż uśmiechałam, ona fikała koziołki. Z całych sił usiłuję teraz przywoływać sobie w głowie te obrazy falującego brzuszka, nie ma fajniejszych wspomnień... Tak więc starałam się myśleć pozytywnie i nie poddawać się.
W pewnym momencie włączył mi się tak zwany instynkt wicia gniazda. Nie, nie jestem wyjątkiem, to zupełnie typowe, wręcz podręcznikowe zjawisko- nagle przyszła mama zaczyna odczuwać potrzebę stworzenia jak najlepszego miejsca dla swojego dziecka. Zaczęły się przygotowania, poszukiwania, urządzanie. Właściwie za dużo urządzać to nie mogłam, siłę wykonawczą stanowił M. :), ale mogłam poszukiwać pomysłów. Okazuje się, że nawet w domowym zaciszu można utonąć wśród sklepów (internetowych). Wertowałam ciążową prasę, przeglądałam fora dla przyszłych mam, obejrzałam cały cykl filmów z serii "O Matko" Kasi Bosackiej (polecam :) i cały szereg różnych innych dokumentów o ciąży i rozwoju dziecka (to chyba taka przypadłość nauczycielska, by jak najwięcej się dowiedzieć ;P ), szukałam, szperałam, wyobrażałam sobie naszą córeczkę, jaka będzie, jak to będzie... I to było wspaniałe. Niesamowitym jest, że mimo trudności, ograniczeń związanych z koniecznością leżenia, oszczędzania się, ja właśnie tak ten czas pamiętam. Jako niezapomniane momenty, kiedy Helenka była tak blisko, że już bliżej się nie da, kiedy z podekscytowaniem czekaliśmy na chwilę, gdy ją zobaczymy. W sypialni urządziliśmy dla malutkiej kącik. I tak pojawiło się łóżeczko, materacyk, potem pościel i kolejne rzeczy dla naszej córeczki. Naprawdę było fajnie. W przyszłych postach postaram się podzielić z Wami doświadczeniami dotyczącymi obcowania z takim malutkim człowieczkiem.
I tak oto maleństwo stawia na głowie cały świat dwojga dorosłych ludzi, właściwie nie tylko dwojga- dziadkowie też zwariowali :).
Oj tak.Babcia zwariowala najbardziej,nie ma nic lepszego jak byc babcia... :)
OdpowiedzUsuń