Kochana Helenko
Dokładnie 9 miesięcy temu zaszczyciłaś nas swoją obecnością na tym świecie. Nie spieszyło Ci się, gdybyś przyszła na świat w zaplanowanym terminie, świętowałabyś urodziny 7 maja, ale rozumiem, że tam w środku było Ci nieziemsko i po prostu nie chciało Ci się wychodzić. A my czekaliśmy cierpliwie... Torba do szpitala spakowana już miesiąc wcześniej stała w pobliżu drzwi jak na posterunku. A w środku wszystko, czego Ci było potrzeba- pieluszki, Twój kocyk i rożek, 3 komplety ubranek- śpioszki, kaftanik i czapeczka, każdy komplet w innym kolorze: jeden różowy, jeden biały i jeden zielony, wszystko ładnie ułożone czekało na Ciebie i takie śmieszne skarpetki z kotkami, maleńkie i łapki niedrapki jeszcze mniejsze...
Pierwszy zobaczył Cię Twój tata. Chyba musiał być bardzo przejęty. Skąd to wiem? To naturalne przecież, ale jest jeszcze jeden dowód :) Gdy przyniesiono mi Ciebie i zobaczyłam Cię pierwszy raz, miałaś na sobie białą czapeczkę, zielony kaftanik i różowe śpioszki. No tak... twój Tata musiał być bardzo przejęty, gdy podawał pielęgniarce ubranka, lepszej kombinacji nie mogłam sobie wyobrazić :) Ale wyglądałaś najpiękniej. Gdzieś spod tej czapeczki zerkały na mnie duże, przestraszone oczy... I od tamtej pory jesteśmy razem, nierozłączni, we troje... Ach przepraszam, we czworo, Bella by mi nie wybaczyła :)
W szpitalu na sali leżała z nami jeszcze jedna mama z małą Zuzią. Zuzia ciągle strasznie płakała, a ja modliłam się, żebyś Ty była spokojna, żebym potrafiła sobie poradzić. I moje modlitwy w 75% zostały wysłuchane ;). W te pierwsze dni, nie tylko Ty musiałaś oswoić się ze światem, ja również musiałam. Bardzo chciałam, żebyś była już starsza, bo paraliżowała mnie myśl, że masz dopiero 2 dni. 2 dni... taka malutka.
Pierwszy wieczór w domu... Pamiętam, że spałaś jak aniołek w drodze powrotnej i zaraz po przyjeździe ze szpitala, ale za to cały wieczór przepłakałaś. A ja razem z Tobą. Zmieniałam Ci pieluszki, próbowałam karmić i chciałam, żeby już było jutro. To była najczujniejsza noc w moim życiu... I przyszedł kolejny dzień :) I następny. Z czasem odliczałam tygodnie, miałaś tydzień, a potem dwa, już spokojniej, za chwilę miesiąc, no teraz to już jest super :) I tak rosłaś w siłę a razem z Tobą ja.
Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, że cały świat przewróciłaś do góry nogami. I dopiero teraz wszystko stoi tak jak należy. Dzięki Tobie poznałam nowy rodzaj miłości, niewypowiedzianie ogromnej, czego nie da się zbytnio opisać... Tyle zachwytów i zdziwień, ile przyniosło mi te 9 miesięcy, nie doświadczyłam przez całe życie. Do tego świetny z Ciebie nauczyciel, uczysz mnie cierpliwości, sprawdzasz każdego dnia, uczysz mnie wytrwałości, dociekliwości. Marzę, żeby w pracy towarzyszył mi taki zapał i taka wytrwałość, jak Tobie podczas prób otworzenia tubki z kremem.
W wigilię Bożego Narodzenia, rano, leżąc w łóżeczku po raz pierwszy powiedziałaś mama. Za pewne nieświadomie sklejałaś sylaby, ale nigdy nie zapomnę uczucia, gdy to usłyszałam. Teraz najczęściej krzyczysz mama, gdy zaklinujesz się gdzieś, próbując wetknąć nos w najbardziej niedostępny kąt pokoju, lub gdy znikam z Twojego pola widzenia. Mama- moje ulubione słowo...
Chcielibyśmy przekazać Ci z Twoim tatą, że bardzo Cię kochamy, uwielbiamy Twój śmiech, twoje dwa zęby na dole i twoje włoski na czubku głowy, które zawsze rano sterczą Ci do góry. Od 9 miesięcy (a właściwie od 18) jesteśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Dzięki Tobie :) Wszystkiego najlepszego z okazji urodzinowych dziewięciu miesięcy.
Twoi Rodzice
(i Bella)
Źródło zdjęcia: http://babyonline.pl/milosc,tagi,1573,r7p1.html
Brak komentarzy
Prześlij komentarz